FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Cena krwi Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Sniffer
Żołnierz



Dołączył: 21 Mar 2007
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:44, 02 Kwi 2007 Powrót do góry

Sidzieli w swojej celi. Taris patrzył na przechodzących od czasu do czasu partyzantów spode łba.Wtem poczuł,iż jakieś światło razi go w powieki.Nagle dostrzegł kawał szkła poniewierający się opodal,który widać odbijał wpadające przez okienko promienie słońca.To było prawdziwe wybawienie!. Podpełzł do niego zgrabnie i rozciął własne więzy o szkło. Następnie niezauważenie chwycił okruch i przybliżył się do przyjaciół. Ledwie słyszalnym półgłosem nakazał im nie zdradzać,że są wolni i nie upuszczać lin na ziemię, po czym przeciął wszystkim powrozy. Przycisnął się do ścianiy,nakazująć innym, by zrobili podobnie. Czekali. Minuty mijały w milczeniu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sniffer dnia Pon 15:05, 02 Kwi 2007, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Mr Twincal
Moderator



Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Alexandreon

PostWysłany: Pon 14:59, 02 Kwi 2007 Powrót do góry

Kompania powoli rozcinała więzy. Co jakiś czas do komórki zaglądał wartownik, wtedy trzeba było wstrzymać operację. Po nieco ponad pół godzinie wszyscy byli wolni. Pozostał jeden malutki problem- nie macie broni...

-oho, jest- powiedział Rafael. Z jego rękawa wysunął się sztylet, o rękojeści wykonanej w tym samym stylu, co rękojeść jego szabli. Widząc zdumienie towarzyszy wyjaśnił, iż jako ambasador Miasta Twarzy ma ze sobą zawsze maskę, kilka fiolek z trucizną i sztylet. W ciemności zapłonął promyk nadziei...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sniffer
Żołnierz



Dołączył: 21 Mar 2007
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:12, 02 Kwi 2007 Powrót do góry

Dobrze - rzekł po długim namyśle Taris - idźcie za mną. Podeszli do drzwi i pchneli je lekko. Były zamknięte.Rafael podszedł do drzwi i zaczął grzebać sztyletem w zamku. Ciche stuknięcia poszczególnych zapadek wydawały im się być diabelnie głośne. Wreszcie drzwi ustąpiły. Wyszli na zewnątrz,rozglądając się bacznie. Powoli ruszyli korytarzem, oddychając niemal bezgłośnie. Noga za nogą, ręka za ręką, postać za postacią. Przebyli korytarz i przeszli do małej salki bez kłopotów,nikogo nie napotykając. W pokoju znajdował się stół i kilka krzeseł. Na stole porywacze położyli ich broń. Taris zgrabnie i bezgłośnie przypiął skórzaną pochwę do pasa i wyjął z niej szablę. Pozostali też wzieli swój ekwipunek. Rafael stanął w pozycji bojowej, w jednej ręce dzierżąc szablę, w drugiej mały sztylet. Słychać było ich przyśpieszone bicie serca. Nagle Sadam niezdarnie podnosząc swój bułat, upuścił go na ziemię. Huk uderzającej o kamienie stali rozdarł ich uszy. Sadam zamarł., inni też. Nikt nie ważył się przejść ani kroku.

Khem, khem. Wiem, że zrzędze jak mało kto, ale astończycy stosują bułaty- takie szable o szerokim ostrzu i wygiętym jelcu. MG

O.K,O.K, wcale się nie czepiasz.Rozumiem taką dbałość o szczegóły.Sniffer


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sniffer dnia Pon 16:57, 02 Kwi 2007, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Mr Twincal
Moderator



Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Alexandreon

PostWysłany: Pon 16:15, 02 Kwi 2007 Powrót do góry

Wasz koncert na instrumenty blaszane słychać było chyba aż w pałacu Koterii Dikastiro, a w chwili obecnej kilku fanów muzyki bardzo pragnie się z wami spotkać. Do korytaża wpadł z tuzin partyzantów, każdy trzymał szablę, muszkiet, lub okutą na sztorc kosę. Was jest trzech. Czujecie, że śmierć zagląda wam w oczy, ale postanowiliście, że nie sprzedacie waszej skóry drogo...

*************************************************************

-Panie pułkowniku, panie pułkowniku! Jeńcy uciekli i rozbili patrol!- jednym tchem wykrzyczał ranny Pospolity Elf- mamy trzech zabitych i pięciu rannych razem ze mną. Co robić?
Pułkownik Igor Zweibny Muromny zasępił się. Powoli powiedział:
-wywabić na powierzchnię i otoczyć z setką żołnierzy. Jeśli to nie wydoli za wiele... Pribułyj czeka, użyjcie jego dział...


*************************************************************

Wyszliście z lochów. Waszym oczą ukazała się cerkiew z kopułami przypominającymi różnokolorowe cebule. Na ziemi leżała gruba warstwa śniegu. Świeciło słońce, po niebie płynęły szkarłatne obłoki. Rafael obtarł głownie szabli z krwi i przyjął postawę szermierczą. Taris mocniej zacisnął dłoń na rękojeści szabli, a Sadam zaczął wywijać bułatem w powietrzu. Przed wami stanął mur glewi, kos, muszkietów i szabli. Przeznaczenie czeka na was...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sniffer
Żołnierz



Dołączył: 21 Mar 2007
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:56, 02 Kwi 2007 Powrót do góry

AAAAAAAAAAAA!!!!!- Ryknął Taris i rzucił się przed siebie. Przebił szablą pierwszego Pospolitego Elfa, następnie wymienił serię ciosów i uśmiercił następnych kilku. Wkrótce jednak został otoczony przez kopułe wzniesionych ostrzy. Sadam i Rycerz Ziemi pobiegli Elfowi z odsieczą, tymczasem reszta zaangażowała się w walkę z pomniejszymi grupkami wroga. Partyzanci mieli przwagę liczebną, jednak ich wyszkolenie bojowe pozostawiao sobie wiele do życzenia. Trup ścielił się gęsto. Nagle jednak Sadam,raniony w pierś padł na ziemię. Sytuacja zaczeła się pogarszać, szale zwycięstwa chyliły się drastycznie na strone spiskowców. Taris przygnieciony nieprzyjacielskim atakiem wyrwał się w desperackim odruchu z gęstego kordonu wrogów i pobiegł co tchu przed siebie,ciągnąc za szatę Sadama. Wiedział,co spotka resztę przyjaciół, otoczonych i bezradnych.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mr Twincal
Moderator



Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Alexandreon

PostWysłany: Wto 19:53, 03 Kwi 2007 Powrót do góry

Wydaje się, że macie dwa wyjścia- przebić się do lasu i spróbować dostać się do Cesarskiego Miasta, albo polec na polu chwały. Wobec plującego od czasu do czasu ze swych dział Priłubyja nie możecie nic zrobić. Mimo iż nie jest to jakoś szczególnie potężny okręt to mimo wszystko unosi się w powietrzu i posiada artylerię pokładową. Błyski energetycznych pocisków trafiały w śnieg, topiąc go w kłębach pary i dymu. Mimo iż kilkanaście partyzantów legło, drugie tyle wycofywało się rannych z pola walki to było ich o wiele więcej. Rafael, brocząc krwią z rany na ramieniu starł się z Pospolitą Elfką o smutnych oczach i kruczoczarnych włosach sczesanych w warkocz gruby jak jego ramię. Elfka atakowała szablą, noszącą ślady cesarskich kuźni, jednak przez partyzantów przerobioną na zwykłą dla nich "szaszkę". Na Crocha napierało kilku bojowników uzbrojonych w kosy na sztorc okute, piki i spisy. Taris powalił kolejnego przeciwnika i mimo rany na lewym udzie stanął przeciw kolejnemu Elfowi. Walka trwała, kiedy do uszu Rafaela dotarł tętent kopyt i równy, miarowy krok wojska. W powietrzu Pribułyj zwrócił się burtą w cesarskie okręty, by je porazić swą bronią, jednak salwy fregat Koterii Nafitis rozpruły jego kadłub i zmusiły do ucieczki. Szwoleżerowie udeżyli na partyzantów jak straszne duchy śmierci i wojny. Elfia piechota uformowała klin, opuściła piki i ruszyła na walczących. Rafael krzyknął: Jesteśmy uratowani! po czym zemdlał. Wasza drużyna, mimo iż poraniona przeżyła, a tylko to się liczy...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sniffer
Żołnierz



Dołączył: 21 Mar 2007
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:17, 03 Kwi 2007 Powrót do góry

Oddział piechoty Cesarskiej rozbił tłum partyzantów,stratował go i zniszczył. Kilkunastu Elfów ratowało się ucieczką w głąb cerkwii,jednak żołnierze rzucili się w pogoń. Taris otarł ostrze broni o trawę,mrucząc ''Nieczysta krew'', po czym sporzał po sobie - miał ranę w boku i pociętą szatę, a jego ręce i twarz były tak czarne,jakby nigdy nie widziały mydła i wody. Schował szablę do pochwy,poprawił pas i podbiegł do kapitana szwoleżerów.
- Jak nas znaleźliście? - zapytał.
- Byliśmy na zwykłym patrolu w pobliżu, kiedy usłyszeliśmy odgłosy walki. Z powietrza też dotrzegł was okręt, więc pospieszyliśmy z odsieczą.
Taris przypomniał sobie o rannym przyjacielu, więc wskazał na nieprzytomnego Sadama,leżącego w trawie i rzekł:
- Ten Ka - Dis poważnie oberwał. Potrzebuje pomocy.
Kapitan krzyknął na kilku żołnierzy, którzy rzucili się z pomocą.
Taris tymczasem odnalazł pośród wielu pokrwawionych ciał Rafaela. Ocucił go i pomógł mu wstać.
- Czas wracać do miasta. Późno. - Rzekł tylko, po czym zaczął wolnym krokiem iść ku odległym zabudowaniom. Majestatyczne szczątki Pribułyja dymiły lekko na pobliskiej polanie. Po niebie z wolna suneły cesarskie okręty,tak nisko, że Taris mógł dostrzec krzątających się po ich pokładach żołnierzy.Słońce chyliło się ku zachodowi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mr Twincal
Moderator



Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Alexandreon

PostWysłany: Wto 20:38, 03 Kwi 2007 Powrót do góry

Rafael odzyskał przytomność drugiego dnia. Choć skarżył się, że ramię go boli, wrócił do zajęć ambasadora. Przyszedł do niego list od wuja jego ciotecznego brata Riamondinia Orsa Celeste. Nakazywał mu w nim "nie pchanie się w nie swoje sprawy" i że "walka z partyzantami to wewnętrzna sprawa Cesarstwa". Rafaela strapiła wiadomość. Mimo iż ramię prawdopodobnie będzie się goić jeszcze dość długo, to już tęsknił do przygody. Na razie w pracy pomagał mu jego attache Giovani Celeste. Był to młodzieniec o spokojnym wejżeniu, którego rysy kryła maska wyobrażająca rozgwieżdżone, nocne niebo. Nosił typowy dla obywatela 9 Miast kapelusz o szerokim rondzie z pękiem piór, lekką szablę i pelerynę. Attache poinformował ambasadora, że jest proszony na paradę wojsk i floty cesarskiej. Feta ma odbyć się za trzy tygodnie...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sniffer
Żołnierz



Dołączył: 21 Mar 2007
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:00, 03 Kwi 2007 Powrót do góry

Taris po raz kolejny już w tym tygodniu stanął przed obliczem Anoterosa Tryfillosa. Korciło go, by skłamać i przypisac sobie odnalezienie i rozbicie partznackiego oddzialu, lecz wrodzona elfia prawdomówność wzieła górę. Okazało się i tak,że Tryfillos już dawno dowiedział się o całym zajściu. Powiedział Tarisowi,że przywódca spiskowców został pojmany i jest teraz przesłuchiwany przez strażników,gdyż on,Anoteros , koniecznie musi pozbyć się wszystkich rebeliantów w okolicy miasta i w za jego murami.
Wręczył też Fenlosowi żołd w wysokości 200 nomisim plus 50 za brawurową akcję. Taris opuścił pałac Tryfillosa w południe i natychmiast udał się odwiedzić Rafaela.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Czarny
Poborowy



Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wschowa

PostWysłany: Śro 18:46, 04 Kwi 2007 Powrót do góry

Kiedy Corch się obudził odrazu zaczeło dręczyc go sumienie. Niemógł sobie wybaczyc że walczył z pospolitymi elfami. Chętnie pomóg by im w zwalczaniu koteri. Toczyła się w nim wewnętrzna walka. Wiedział że lodowe uratowały mu skóre ale nie doceniał tego. Najchętniej sprzymierzył by się z partyzantami. Wiedział że taka decyzja mogła by go wpędzic do grobu. Mimo to zastanawiał się nad tym .

Po połódniu wyszedł z pokoju i udał się na spacer do parku. Niespokojne myśli zaprzątały mu głowe. Widządz lodowych ambasadorów narastał w nim gniew. Na szczęście nie zabrał ze sobą miecza bo jeszcze kogoś posiekał by na plastry
[/i]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mr Twincal
Moderator



Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Alexandreon

PostWysłany: Śro 20:17, 04 Kwi 2007 Powrót do góry

Rafael leżał nad planszą vidów. Rozgrywka z ambasadorem Królestwa Księżyca była nad wyraz trudna, mimo iż Rafael był mistrzem vidów. Po dłuższym namyśle wykonał ruch:
-Czarnoksiężnik trzy pola w lewo, bije Rycerza! No, spisałeś, to biegnij do pana ambasadora i przekarz mu mój ruch.
Giovani zanotował ruch na kartce i wyszedł. Po kilku minutach wrócił krzycząc:
-Jeździec pięć pól w przód i dwa pola w prawo, biję Czarnoksiężnika!
Rafael zaklął i zamyślił się. Nie zauważył, że Taris wszedł do jego komnaty, ale Giovani powitał go za niego. Ramię Rafaela goiło się nieźle, ale ciekawiło go co dzieje się z Crochem i Sadamem...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mr Twincal
Moderator



Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Alexandreon

PostWysłany: Czw 9:42, 05 Kwi 2007 Powrót do góry

Kolejny dzień rehabilitacji Rafaela zakończył się. Ambasador ćwiczył szermierkę ze swym attache, Giovanim, który trzeba to przyznać był dobrym szermierzem. Rana już prawie nie utrudniała fechtunku, ale Rafael czuł, że być może nigdy nie będzie tak sprawny jak wcześniej, choć na razie nic na to nie wskazywało. Wrócił też do aktywnej pracy ambasadora. Do parady został nieco ponad tydzień, a Rafael nie chciał źle się zaprezentować. W jego niezwykle obszernej garderobie szukano odpowiednich strojów, szykowano wymyślne perfumy, a szablę wypolerowano do tego stopnia, że jej ostrze stało się jak lustro. Rafael ćwiczył też grę w vidy, gdyż ostatnia partia z Doigorem de Luną udowodniła mu, że traci wprawę...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Czarny
Poborowy



Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wschowa

PostWysłany: Czw 11:56, 05 Kwi 2007 Powrót do góry

Wieczorem do Corcha przybył posłaniec z listem od nieznajomej osoby której najwyrażniej zależało na anonimowości. Rycesz jednym pewnym róchem odpieczentował kopertę.

Witam dzielny rycerzu. Zapewne zastanawiasz się kto o tej porze narusz twoją prywatnośc. Jeśli jesteś tego ciekaw przyjdz do gospody "Zatopiony Dzbanek". Usiądz przy stole przy oknie.

Corch nie miał ochoty szlajac się po nocy po mieście. Odłorzył list na biórko. Posłaniec nadal stał w drzwiach.
-Czego jeszcze chcesz może napiwku -warknął rycerz
-Nie ja tylko...-
-Nie stękaj!!! Mów co jeszcze chcesz-
-Ta kobieta która dała mi...-
-Kobieta- przerwał Corch
-Tak. Mówiła...-
Ale posłaniec nie miał juz z kim konwersowac, bo Corch wybiegł ze swojego pokoju jak poparzony[i]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sniffer
Żołnierz



Dołączył: 21 Mar 2007
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:07, 05 Kwi 2007 Powrót do góry

Taris nudził się. Dnie spędzane w mieście na oglądaniu asortymentów sklepów z ekwipunkiem wojskowym i narażenie się na niewymyślne docinki i nieprzychylne spojrzenia Lodowych Elfów obrzydziły mu do reszty to miasto. Od czasu do czasu pojedynkował się z Giovanim,rozmawiał z powracającym do zdrowia Rafaelem i uczył się od niego gry w vidy,której nigdy nie rozumiał. Takie życie nie pasowało mu jednak. Tęsknił do bitew i walk na śmierć i życie. Od czasu do czasu próbował powrócić do śledztwa,lecz nigdy nie odkrywał niczego nowego. Widać partyzanci przestraszyli się i postanowili nie rzucać się narazie w oczy. Za pieniądze odebrane od Tryfillosa kupił sobie nową szablę, wytrzymalszą i ostrą,a także nową szatę,podobną do poprzedniej, zniszczonej w walce. Pomyślał pewnego razu,że dobrze było by się wyprawić na paradę wojsk, o której mówił mu ambasador. Nie miał co prawda oficjalnego zaproszenia,ale Rafael zgodził się, by towarzyszył mu jako eskorta. Do miasta postanowili zabrać też ze sobą Corcha,Sadama i resztę kompanii. Dni płyneły wolno.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mr Twincal
Moderator



Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Alexandreon

PostWysłany: Sob 20:55, 07 Kwi 2007 Powrót do góry

Rycerz biegł przez miasto. Mimo, że nie znał ulic szybko dotarł do tawerny, jakby miał w sobie jakiś dziwny kompas. Gospoda "Zatopiony Dzbanek" okazała się sporym budynkiem z sosnowych bali, o oknach o przyciemnonych szybach. Wewnątrz panował półmrok, w żelaznych łapach wisiały pochodnie, a na ścianach rozwieszono skóry i inne trofea myśliwskie. W wskazanym miejscu siedziała Pospolita Elfka ubrana w ludowy strój- kontusz o szerokich rękawach i żupan o licznych haftkach. Przepasana była szerokim pasem z rodowym herbem. Miała kruczoczarne, długie włosy spięte w gruby warkocz, oczy wściekle niebieskie. Croch usiadł przed nią i wpatrywał się w nią jak w obraz. Elfka zapytała dźwięcznym głosem:
-Czy jesteś w stanie poświęcić życie za lepszą sprawę?

*************************************************************

Rafael grał z Tarisem w vidy. Od kiedy nauczył go reguł tej gry zawsze z nim przegrywał, no może z nielicznymi wyjątkami. Grali po raz któryś z kolei, kiedy do komnaty wpadł giermek Zakonu Ziemi. Ukłonił się im i zadał im pytanie:
-Czy szanowni panowie widzieli mojego pana?
Rafael spojżał na kompanów i odpowiedział:
-Nie, niestety, czemu pytasz?
Giermek zmieszał się i odpowiedział:
-albowiem na posiłek nie pszyszedł, a miecza i napierśnika nie mogę znaleźć...
Wygląda na to, że wasz kompan zniknął.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sniffer
Żołnierz



Dołączył: 21 Mar 2007
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:11, 07 Kwi 2007 Powrót do góry

Taris wraz z Rafaelem szukali Corcha po całym mieście,ale na nic. Sprawdzili we wszystkich tawernach, we wszystkich sklepach,a nawet w pałacu Anoterosa. Po przyjacielu ani śladu. Wieczorem,zmęczeni i głodni,wrócili do domu i zaczeli snuć przypuszczenia. Najbardziej prawdopodobne wydawało się,że Corch został porawny przez partyzantów,tudzież od razu przez nich zabity w odwecie za rozbicie oddziału. Możliwe też,że targany przez rządzę przygód sam poszedł na poszukiwanie celów. Inne powody tego znikniecia nie przychodziły im narazie do głowy. Zmęczeni okrutnie,położyli się spać.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mr Twincal
Moderator



Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Alexandreon

PostWysłany: Nie 21:50, 08 Kwi 2007 Powrót do góry

Croch, syn Giba podjął decyzję. Obóz w gęstym lesie składał się z niezliczonych, małych namiotów i kilku zbitych z drewna szop. Jekateryna z rodu Muromnych przedstawiła go radzie powstańczej. Wołodymir zapytał:
-Czy on nam się przyda?- w jego oczach widać było niechęć, ale Rycerz Zakonny nie stracił zimnnej krwi:
-Mogę dowiadywać się różnych rzeczy na cesarskim dworze, gdyż ambasadora naszego, wielkiego pana Baetaina mac Crenacha... Dowiem się co nieco i poinformuje was...
Wołodymir wypogodził się:
-No, jest nie w ciemię bity! Witaj wśród przyjaciół!


Uwaga, ówaga. Tekst, który jest podkreślony i napisany kursywą nie dotyczy graczy innych od Czarnego. Wasze postacie BG nie wiedzą o tym, co robił Croch.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mr Twincal
Moderator



Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Alexandreon

PostWysłany: Pon 16:22, 09 Kwi 2007 Powrót do góry

Przygotowania do parady trwają pełną parą. W przeddzień fety regimety przywdziały mundury paradne. Nic nie mogło zakłucić porządku defilady. Taris miał ręce pełne roboty- jako członek koterii zajmującej się polityką miał przygotować lożę dla ambasadorów.

************************************************************

Rafael i jego brat Giovani przebrali się w odświętny strój. Wypolerowane na wysoki połysk szable lśniły w słońcu, a pióra kapeluszy powiewały na wietrze. Nagle zagrały fanfary a ambasadorzy spojżeli w niebo. Wśród purpurowych obłoków płynęły trzy najwspanialsze okręty cesarskiej floty- Strolibios, Anakalipsi oraz Phobos. Strolibios- okręt flagowy Koterii Nafitis i Cesarzowej Eriene Dasmy. Miał jeden maszt z dwoma wielkimi, trójkątnymi żaglami, Anakalipsi- smukła i niewiarygodnie szybka jednostka, zdolna podobno przepłynąć od jednego do drugiego krańca Wszechświata w nieco ponad trzy tygodnie, oraz Phobos- majestatyczny rzędami dział. Za nimi płynęła reszta floty- smukłe i potężne fregaty, dziwaczne, niespotykane nigdzie indziej katamarany i cała horda mniejszych jednostek. Po drodze poniżej floty maszerowały cesarskie regimenty. Przed czworobokami piechoty szedł poczet sztandarowy- kilka Lodowych Elfów niosących sztandar Cesarstwa- biały wizerunek Lodowego Feniksa trzymającego w szponach trzy złote gwiazdy na błękitnym tle, sztandar Koterii Feoxenix(dowodząca armią)- dwie srebrzystobiałe skrzyżowane ze sobą szable na czarnym tle. Za pocztem kroczyły regimenty piechoty liniowej uzbrojonej w długie na kilka metrów piki, regimenty grenadierów o wielkich futrzanych czapach i ciężkich torbach na granaty przy boku i formacje strzelców pieszych. Z tętetem kopyt nadciągneli Szwoleżerowie Gwardii o nadmetalowych kirysach oraz zwykłe formacje szwolżerów. Mimo iż gwiazda Cesarstwa prawie zupełnie zgasła, na widok tak karnego wojska w sercach Rafaela i Giovaniego narastał strach przed Cesarstwem...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sniffer
Żołnierz



Dołączył: 21 Mar 2007
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:49, 09 Kwi 2007 Powrót do góry

Parada zrobiła największe chyba wrażenie na Tarisie. Zobaczywszy tyle statków i żołnierzy, duch wojskowego został potężnie podbudowany wiarą w potęgę i dominację Cesarstwa. Podczas pokazu jego nieskazitelna jak zwykle twarz kryła uśmiech pełen specyficznej radości,radości jaka rozjarza twarze wojowników,gdy dostrzegają mknący ku nim z odsieczą okręt, tudzież oddział kawalerii.

Khem, khem. Proszę nie mówić o zakończeniu parady. Do jej końca będzie jeszcze się działo Wink MG


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sniffer dnia Pon 20:41, 09 Kwi 2007, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Mr Twincal
Moderator



Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Alexandreon

PostWysłany: Pon 19:54, 09 Kwi 2007 Powrót do góry

Przemarsz wojsk trwał. Croch kręcił się niespokojnie odziany w pełną zbroję. Zerkał czasami w kierunku muru, jakby czegoś oczekiwał. Nagle, ambasador Księżyca krzyknął:
-Patrzcie, na murze coś błysnęło! To wygląda jak...
Zamilknął, ale wszyscy wiedzieli, że wyglądało to jak wybuch ładunku kryształowego. Wtem, w powietrzu zaświszczały ładunki energetyczne z dział kryształowych. W powietrzu zaczęła się bitwa między okrętami Koterii Nafitis a partyzanckimi. Na lądzie uderzyło silne zgrupowanie powstańców, a kilkadziesiąt specjalnie wyszkolonych Pospolitych Elfów wtargnęło na lożę honorową...

*************************************************************

-Giovani, chodź do mnie!- krzyknął Rafael. Obawiał się o brata. On raz wziął udział w prawdziwej bitwie, ale jego brat i attache nigdy jej nawet na oczy nie widział. Ich szable, mimo iż były przeznaczone raczej do pojedynków nieźle spisywały się w walce. Dookoła panoszyła się śmierć...

*************************************************************

Sadam wraz z grupką innych pomocników ambasadorki Federacji Astonii został otoczony przez kilka Elfów. Bułat zaświszczał w powietrzu. Krew zalała suknię Maridy bint Athir. Sadam pomyślał, że bitwa nie jest idealnym miejscem dla ambasadorki...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
 
 
Regulamin